Moje sny ostrzegały mnie przed toksycznym związkiem. Żałuję, że nie słuchałam intuicji!

Zawsze wierzyłam w moc snów i przeczuć. Ale gdy w moim życiu pojawił się Michał, zignorowałam wszystkie znaki ostrzegawcze, które podsyłała mi podświadomość. Zaślepiona miłością, dałam się wciągnąć w toksyczną relację, która o mało nie zniszczyła mojego życia. Dziś wiem, że sny próbowały mnie ostrzec. Szkoda, że nie umiałam ich wtedy słuchać.


Moje sny ostrzegały mnie przed toksycznym związkiem. Żałuję, że nie słuchałam intuicji!

Anna, Gorzów Wielkopolski

Od dziecka fascynował mnie świat snów. Uwielbiałam słuchać opowieści babci o znaczeniu poszczególnych symboli sennych i o tym, jak sny potrafią przepowiadać przyszłość. Sama też miałam bardzo żywe i realistyczne sny, które często okazywały się prorocze. Gdy śniło mi się, że oblałam egzamin, następnego dnia dostawałam słabą ocenę. Gdy we śnie widziałam kłótnie rodziców, na jawie rzeczywiście się kłócili. Nauczyłam się ufać swojej podświadomości i wsłuchiwać w jej przesłania.

Ale gdy w moim życiu pojawił się Michał, wszystko się zmieniło. Poznaliśmy się na imprezie u wspólnych znajomych i od razu między nami zaiskrzyło. Michał był przystojny, czarujący i dowcipny. Przy nim czułam się wyjątkowa. Szybko staliśmy się nierozłączni, spędzaliśmy razem każdą wolną chwilę. Byłam przekonana, że to miłość mojego życia.

Jednak od początku naszej znajomości moje sny stały się niespokojne. Prawie każdej nocy śniłam o Michale, ale nie były to przyjemne obrazy. Widziałam go z innymi kobietami, widziałam kłótnie i awantury, czułam wszechogarniający smutek i lęk. Budziłam się zlana potem, z uciskiem w klatce piersiowej. Ale na jawie Michał był taki cudowny... Przekonywałam samą siebie, że to tylko głupie sny, wytwór mojej wybujałej wyobraźni.

Pamiętam jeden sen, który powtarzał się szczególnie często. Śniło mi się, że stoję na krawędzi przepaści. Michał jest tuż obok, trzyma mnie za rękę. Ale zamiast mnie ratować, on ciągnie mnie w dół, w ciemność. Krzyczę, próbuję się wyrwać, ale jego uścisk jest zbyt silny. Spadam w otchłań, a ostatnią rzeczą, jaką widzę, jest jego złowieszczy uśmiech.

Ten sen prześladował mnie miesiącami. Ale za każdym razem, gdy budziłam się przerażona, Michał był przy mnie. Przytulał mnie, pocieszał, zapewniał o swojej miłości. I ja mu wierzyłam. Wypierałam senne ostrzeżenia, tłumaczyłam je stresem i zmęczeniem.

Stopniowo Michał zaczął się zmieniać. Stawał się coraz bardziej zaborczy i kontrolujący. Chciał wiedzieć, gdzie jestem i z kim się spotykam. Sprawdzał mój telefon, moje maile. Gdy próbowałam protestować, wybuchał gniewem. Oskarżał mnie o zdradę, o brak zaufania. A potem przepraszał, obiecywał poprawę. I ja znów mu wierzyłam.

Moje sny stały się jeszcze bardziej niepokojące. Śniłam o uwięzieniu, o klatce, z której nie mogę się wydostać. Śniłam o Michale, który zmienia się w potwora, w demona o czerwonych oczach. Budziłam się z krzykiem, ale nie miałam odwagi nikomu o tym powiedzieć. Wstydziłam się, że nie potrafię odróżnić snów od rzeczywistości.

Przełom nastąpił, gdy przypadkiem trafiłam na stronę internetową o toksycznych związkach. Czytając opisy manipulacji, izolacji od przyjaciół, kontroli - miałam wrażenie, że czytam o swoim życiu. Zrozumiałam, że moje sny od początku próbowały mnie ostrzec przed Michałem. Że były głosem intuicji, który tak uparcie ignorowałam.

Zerwanie z Michałem było najtrudniejszą decyzją w moim życiu. Ale wiedziałam, że muszę to zrobić, jeśli chcę odzyskać siebie. Michał nie chciał mnie puścić, groził, błagał, obiecywał. Ale ja byłam nieugięta. Wreszcie zaczęłam słuchać swojego wewnętrznego głosu.

Pierwszej nocy po zerwaniu miałam sen. Znów stałam na krawędzi przepaści. Ale tym razem Michała nie było obok. Byłam sama, ale nie czułam strachu. Wiedziałam, że mogę odejść od krawędzi, że mam wybór. Zrobiłam krok w tył, a potem kolejny. Z każdym krokiem czułam, jak rośnie we mnie siła.

Od tamtej pory minęło wiele miesięcy. Wciąż uczę się ufać sobie i swoim przeczuciom. Wciąż pracuję nad odbudowaniem poczucia własnej wartości, które Michał tak skutecznie zniszczył. Ale wiem, że zmierzam w dobrym kierunku.

Moje sny znów stały się spokojne. Czasem pojawiają się w nich ostrzeżenia, ale teraz już wiem, że muszę ich słuchać. Bo sny to nie przypadkowe obrazy. To wiadomości od naszej podświadomości, od naszej intuicji. Ignorowanie ich może mieć fatalne konsekwencje.

Dziś, gdy patrzę wstecz, żałuję tylko jednego - że tak długo zwlekałam z podjęciem decyzji. Że pozwoliłam, by toksyczny związek zniszczył moje poczucie własnej wartości i zaufanie do samej siebie. Gdybym od początku słuchała swoich snów, oszczędziłabym sobie wielu cierpień.

Dlatego chcę powiedzieć wszystkim, którzy mnie słuchają - ufajcie swojej intuicji. Słuchajcie swoich snów. Nie ignorujcie sygnałów, które wysyła wam podświadomość. Bo czasem nasze sny wiedzą lepiej, czego naprawdę potrzebujemy. I czasem tylko one mają odwagę powiedzieć nam prawdę, przed którą na jawie uciekamy.

Ja nauczyłam się tej lekcji w bolesny sposób. Ale wiem, że dzięki temu jestem dziś silniejsza i mądrzejsza. I wiem, że już nigdy nie pozwolę, by ktokolwiek mną manipulował i kontrolował. Bo teraz już wiem, że zasługuję na miłość i szacunek. I że moje sny zawsze będą mnie prowadzić we właściwym kierunku.




avatar

Od ponad dwóch dekad interesuje się tematami z zakresu ezoteryki, numerologii i analizy snów. Udziela się aktywnie w wielu społecznościach związanych z tą tematyką. Regularnie publikuje zarówno w mediach tradycyjnych jak i w internecie. W wolnych chwilach gotuje.


Komentarze

Brak komentarzy



Polub naszą stronę i opisz nam swój sen!